Na co komu dziś polskojęzyczne media na Węgrzech?
“Na co komu dziś polskojęzyczne media na Węgrzech?”. Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź uczestnicy dyskusji panelowej zorganizowanej przez Polsko-Węgierską Agencję Kulturalną KéM Csoport 5 czerwca br. w Budapeszcie.
Wśród zaproszonych gości byli Katarzyna Desbordes-Korcsev, Polskie informacje na Węgrzech, Jerzy Celichowski, blog Jeż Węgierski, Monika Wróbel-Fąfrowicz, Polonia Węgierska, Robert Rajczyk, Radio Polonia Węgierska i Bożena Bogdańska-Szadai, Głos Polonii, która z powodów osobistych nie mogła wziąć udziału w spotkaniu. Rozmowę prowadziła niżej podpisana i właśnie z tego powodu “Prosto z Budapesztu” było obecne tylko jako obserwator.
Nie będę tu streszczać dyskusji, zapraszam do obejrzenia skróconej relacji.
Na zachętę dodam tylko kilka cytatów-wypowiedzi:
“Żałuję, że nie ma wśród zaproszonych Kasi Szymanowicz-Kőműves, która prowadzi grupę na FB Polacy&Polonia na Węgrzech, bo to jest moim zdaniem najlepsze polskie medium. Tam się pojawiają wszyscy, wszyscy to czytają”.
Jerzy Celichowski
“Nadszedł czas do wreszcie uregulowania tych wszystkich kwestii, które dotyczą tych mediów finansowanych ze źródeł budżetów państwowych (..) Przez trzydzieści lat powracającym tematem jest w ilu procentach jaki język ma być obecny, kto ma pisać, ile ma być tej kroniki, jaka tematyka”.
Małgorzata Takács, promotorka kultury polskiej, przez wiele lat zajmowała się filmem w Polskim Instytucie w Budapeszcie, zasiadała w pierwszej redakcji „Polonii Węgierskiej”, obecnie także z nią współpracuje
Czytaj także: Wybory z przekrętem
“Niezależnie od tego, jak się ocenia rzeczy, które dzieją się w tej chwili w Polonii na Węgrzech, to one się dzieją. I nikt, a tym bardziej Muzeum (red. Polski Instytut Badawczy i Muzeum w Budapeszcie) – moim zdaniem instytucja, która powinna się tym zajmować – nie zajmuje się archiwizowaniem tego, co się aktualnie dzieje na Węgrzech. I to jest taka dziura, która jakoś tam musiała zostać zapełniona. Tego się oficjalnie nie dało załatwić w żaden sposób. Tego nikt nigdy nie chciał słuchać, więc jak już zbieram to, co będzie, to zbieram też, to co było, bo to nie jest już o wiele więcej pracy. Chodzi o to, by te rzeczy nie lądowały później w kuble”.
Katarzyna Desbordes-Korcsev, była red. naczelna „Polonii Węgierskiej”, red. naczelna Polskie informacje na Węgrzech
“Dowiadywałam się, jak działo prawo w sytuacji, kiedy ja jako redaktor naczelny puszczam gazetę do druku, a wydawca z drukarnii zabrał numer i wyjął cztery strony. (…) Mogłabym podać wydawcę do sądu i powiem wam, że wiele razy się nad tym zastanawiałam, tylko mnie już męczy rola wojownika w Polonii (…), aczkolwiek ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam”.
Marzena Jagielska, był red. naczelna „Polonii Węgierskiej”, red. naczelna Prosto z Budapesztu
“Misją czasopisma “Polonia Węgierska” jest rozwój, edukacja, zapoznanie się z dziełami, czy rzeczami, które są dla nas istotne”.
Monika Wróbel-Fąfrowicz, red. naczelna „Polonii Węgierskiej”, prezeska Fundacji 9sił
“Ja tu wsadzę jeszcze głębiej ten kij w mrowisko, czy w ogóle działalność polonijna jest komuś potrzebna? (…) Taka Polonia Nova, czy ona jest komuś potrzebna, czy to, co robi Bem, jest nadal komuś potrzebne? Ja sama widzę, że z roku na rok na nasze imprezy przychodzi coraz mniej osób”.
Małgorzata Takács
“Dla pocieszenia powiem wam, że jest to ogólny problem. W innych organizacjach polonijnych, w innych krajach, jest dokładnie tak samo. (…) Nie mamy w Polsce polityki polonijnej. Nie ma czegoś takiego. Polska nie wie, jak ma wykorzystać swoją diasporę, w ogóle”.
Robert Rajczyk, Radio Polonia Węgierska, dr hab., prof. Uniwersytetu Śląskiego, Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Medialnej
“Nadal dla mnie najważniejsza jest ta Polonia węgierska w wieku 40-80 lat. Taka grupa docelowa. No sami popatrzcie, na wszystkich wydarzenia polonijnych średnia wieku to jest 50, 60, 80 lat. No może poza wydarzeniami szkolnymi, bo tam jest młodzież”.
Monika Wróbel-Fąfrowicz
“Nie jestem wielkim fanem tej świętej przyjaźni polsko-węgierskiej, ale miło by było gdyby Polacy i Węgrzy się lubili. I teraz niestety Węgry mają koszmarną prasę w Polsce. Takie rzeczy słyszę, że to aż boli”.
Jerzy Celichowski
“Jak ja tu przyjechałem, to kolega do mnie zadzwonił i zapytał, no jak ci tam w tym faszystowskim kraju. Ja powiedziałam, no wiesz co, ja tego nie czuję. Mi jest tutaj dobrze, ale ja nie wchodzę w tę tkankę, jestem tutaj na powierzchni. Ja widzę, jakie to jest piękne i bogate miasto”.
Marcin Mokry, poeta przebywający w Budapeszcie na rezydencji literackiej
“To jest dla mnie rzecz wielka, że jednak istnieją tacy ludzie, którzy są nie to, że antypolityczni, ale chcą się od tej polityki uniezależnić i wypowiedzieć własne zdanie na ten temat, na który mają coś do powiedzenia (…). Media w Polsce są bardzo upolitycznione. Niestety nad tym ktoś czuwa i chce z tego zrobić jakąś kasę, więc jeżeli można tylko tak zarobić te pieniądze, to ja tym wszystkim, życzę, proszę bardzo, róbcie sobie co chcecie, ale bardzo dobrze, że są tacy ludzie, którzy tu czasem przyjeżdżają i mogą powiedzieć, jak tu naprawdę jest”.
Alfred Wtulich, były prezes PSK im. Józefa Bema, działacz polonijny
“My jesteśmy fascynującym narodem. Ostatnio na festiwalu w Cieszynie. Pan taksówkarz: Pani jest z Budapesztu? O, matko! Jak pani tam wytrzymuje? A ja mu na to: Panie, tu się tak wszyscy troszczą o tych Węgrów, jakby oni tam tę marchewkę z ogródka wyciągali. A z drugiej strony, w zeszłym roku najwięcej turystów (red. na Węgrzech) ze świata było z Polski, a w Zakopanem z Węgier. Więc polityka polityką, a życie życiem”.
Małgorzata Takács