Polacy na Węgrzech

Wybory prezydenckie 2025. Głos Polaków z Węgier.

W cyklu artykułów “Wybory prezydenckie 2025. Głos Polaków z Węgier” przedstawiamy opinię rodaków mieszkających na Węgrzech i biorących czynny udział w wyborach w Polsce.

Polacy na Węgrzech od wielu lat w wyborach parlamentarnych i prezydenckich opowiadają się przeciwko partii PiS i kandydatom wywodzącym się z tego środowiska. Dlaczego? Przeczytajcie, co mają do powiedzenia, na temat wyborów prezydenckich w Polsce.

Bieguny

Wybory prezydenckie w Polsce. Polskojęzyczny internet znowu zapłonął — również na Węgrzech. W wirtualnym MMA na komentarze każdy może być rzymskim cesarzem, dającym kciuk w górę.

To, co najbardziej rzuca mi się w oczy, to postępująca brutalizacja internetowej debaty. Wydaje mi się, że dochodzimy już do granic rynsztoku. Czytając komentarze, najbardziej brakuje mi wyważenia, zrozumienia innego punktu widzenia, a przede wszystkim — szacunku.

W związku z tym coraz częściej zastanawiam się nad sensem bezpośrednich wyborów prezydenckich. Czy nie lepiej byłoby — dla dobra wspólnego — żeby prezydent był wybierany przez parlament? Może chociaż trochę przyhamowałoby to postępującą polaryzację społeczeństwa. A ta staje się dziś jednym z największych wyzwań naszych czasów.

Węgierskiego prezydenta wybiera Zgromadzenie Narodowe. Mimo że w 1990 roku Węgrzy opowiedzieli się w referendum za bezpośrednim wyborem głowy państwa, frekwencja wyniosła zaledwie 14%. W rezultacie uznano wyniki za niewiążące, a wybór prezydenta pozostał w gestii parlamentu.

wybory prezydenckie wegry
Karta do głosowania w referendum z 1990 nad wyborem prezydenta Republiki Węgierskiej przez obywateli Fot.źródło: Wikipedia

Nie chcę wchodzić w szczegółowe kompetencje prezydenta w obu krajach ani rozważać, jak bardzo praktyczne bądź symboliczne jest bezpośrednie wybieranie głowy państwa. Pewne jest natomiast, że wielu Węgrów nie pamięta już tego głosowania sprzed 35 lat.

Mnie interesuje przede wszystkim aspekt społeczny i jego konsekwencje. Boję się, że skakanie sobie do gardeł nad urnami nie skończy się kiedyś dobrze. Podział społeczeństwa na dwa główne obozy polityczne w Polsce najlepiej obrazują statystyki — kolejny raz główni kandydaci idą łeb w łeb.

Nie wiem, kto wygra wybory prezydenckie w Polsce. Niech wygra ten, kto zdobędzie większość głosów.

Wiem natomiast, że gdyby moja babcia żyła — a była to prosta, wiejska kobieta — skomentowałaby całą tę wyborczą nawalankę swoją ludową mądrością: „Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził”.

Imię i nazwisko autora znane redakcji
00:00
00:00