Polak Rumun dwa bratanki. Wybory prezydenckie w cieniu Orbána
Rumuni już wybrali swojego kandydata. My jeszcze stoimy przed wyborem. Oczy Węgrów znów w nas wpatrzone. To, na kogo zagłosujemy w niedzielę 1 czerwca, będzie miało wpływ nie tylko na Polskę.
Przemówienie Viktora Orbána w Tihany
Polsko-węgierskie powiązania historyczne, czy to w przeszłości, czy współcześnie, sprawiają, że opinia publiczna na Węgrzech z wielką uwagą śledzi wszystkie wydarzenia w naszym kraju. Do 18 maja przeważyły wybory prezydenckie w Rumunii, gdzie diaspora węgierska jest najliczniejsza; ok. 2 milionów. Węgrzy śledzili kampanię wyborczą w ciszy, z zapartym tchem – oto w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii o urząd prezydenta walczyć będzie dwóch kandydatów, mających według sondaży opinii publicznej procentowo bardzo podobne poparcie,
Wszystko to się zmieniło 9 maja, kiedy w przemowie wygłoszonej w jednym ze świętych miejsc na Węgrzech, w opactwie benedyktynów w Tihany, premier Viktor Orban swoją wypowiedzią o “głębokiej zgodzie” z poglądami jednego z kandydatów na prezydenta Rumunii, George’a Simiona, wprowadził w szok Węgrów w kraju i za granicą, a przede wszystkim Węgrów z Rumunii. A później nastąpiło “narodowe trzęsienie ziemi”.
Dlaczego? Otóż kandydat ten znany jest ze swoich antywęgierskiego nastawienia, a swoją karierę polityczną rozpoczął od bezczeszczenia grobów węgierskich żołnierzy na cmentarzu w Valea Uzului (węg. Uzvölgye).
Orbán zdradza Węgrów z Siedmiogrodu
“Narodowe trzęsienie ziemi”, “klątwą Orbana”, “zdrada rodaków z Siedmiogrodu” to tylko niektóre reakcje węgierskich polityków i mediów niezależnych od rządu, którzy głośno wyrażają swoje oburzenie tym, że dla interesów partyjnych i głoszonej przez siebie ideologi zdradził rodaków z Rumunii.
Válasz Online w swoim artykule “Cios w plecy Węgrów z Siedmiogrodu – o tańcu Orbana z Simionem” opublikowanym 11 maja tak opisuje sytuacje:
„Wstrząsy wtórne narodowego trzęsienia ziemi nie ustąpiły w weekend. W piątek Viktor Orbán „z głębokim zrozumieniem” odniósł się do słów o Europie narodów i o „chrześcijańskiej Europie” wypowiedzianych przez skrajnie prawicowego kandydata na prezydenta Rumunii George’a Simiona, który ma szansę wygrać wybory prezydenckie w Rumunii. Nie jest przesadą odniesienie do trzęsieniu ziemi, ponieważ węgierski premier przychylnie wypowiadał się o politycznym graczu, który w rumuńskim życiu publicznym zaistniał dzięki swoim anywęgierskim poglądom.
Już na czwartkowej konferencji prasowej dziwnym wydawało się oświadczenie Gergelya Gulyása (red. Szefa kancelarii Premiera Węgier), że „węgierski rząd nie musi zajmować stanowiska w kampanii”, gdyż jakby nie patrzył George Simion rozpoczął swoją karierę polityczną od bezczeszczenia węgierskich grobów wojskowych z czasów I wojny światowej w Úzvölgye.
Ale przynajmniej słowa Gulyása nie wskazywały jeszcze na zgodę z “wybielonym” rumuńskim Zsoltem Bede (red. węgierski aktywista, skrajnie prawicowy redaktor naczelny, znany również jako „ultra”, który słynie z trollowania, zastraszania, a czasem nawet walki). Zmieniło się to wraz z przemówieniem w Tihany, które zostało odebrane także przez głównego zainteresowanego, George’a Simiona, jako to, czym było: w entuzjastycznej wiadomość podziękował Viktorowi Orbánowi za wsparcie i jednocześnie udostępnił wideo węgierskiego premiera z napisami w języku angielskim jako rodzaj nieoczekiwanego prezentu w kampanii.
Aby uspokoić węgierską opinię publiczną w Rumunii, która była zszokowana tym poparciem, premier rozmawiał w sobotę telefonicznie z Hunorem Kelemenem, przewodniczącym Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii, który prowadził kampanię przeciwko Simionowi i na rzecz drugiego kandydata, proeuropejskiego burmistrza Bukaresztu, Nicuşora Dana.
Jak to możliwe, że podczas gdy Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii z całych sił mobilizuje się przeciwko Simionowi, węgierski rząd swojemu strategicznemu partnerowi z pełnym impetem zadaje cios plecy?
Dzień po przemówieniu Orbána w Tihany Hunor Kelemen, przewodniczący Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii, wyraźnie mówi, co myśli o George`u Simionie:
“Simion nie jest ani suwerenistą, ani chrześcijaninem – jest anty-węgierski! Nie zapominajmy, że w Valea Uzului tańczył na grobach naszych przodków i nie zapominajmy, że atakuje nasz język ojczysty, nasze flagi i nasze symbole setkami pozwów sądowych.
18 maja powstrzymajmy Simiona, idźmy i zagłosujmy na Nicușora Dana! #STOPSimion”.

Válasz Online zwraca jednak uwagę, że oprócz jasnego wskazania kandydata, Kelemen nie odniósł się do przemówienia z Tihany. “Smutnego absurdu tylko dodaje, że Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii, który jako partia jest niezdrowo powiązana z węgierskim rządem, zamiast otwarcie krytykować przemówienie z Tihany zmuszona jest do lawirowania”.
List biskupów węgierskich kościołów w Rumunii
Jak zauważa autor cytowanego artykułu w podobnej sytuacji znalazły się węgierskie kościoły w Siedmiogrodzie. Musiały wybierać między rządem w Budapeszcie, który od wielu lat wspiera je znacznymi środkami finansowymi, a ich własnymi zwolennikami.
W obliczu tego, że oś Budapeszt-Bukareszt, która powołuje się na obronę chrześcijańskiej Europy budowana jest przeciwko węgierskim kościołom w Rumunii, biskupi tychże napisali wspólny list.
“Kościoły węgierskie stanęły na wysokości zadania i zapewniły jasne wytyczne w być może najważniejszej kwestii polityki wewnętrznej, nie tylko dla swoich wyznawców, ale dla całego życia publicznego. Co więcej, ich stanowisko było całkowicie sprzeczne z deklaracją samozwańczego mistrza „chrześcijańskiej polityki””. (Válasz Online)
„Zwracamy się do wiernych naszych Kościołów o pełne uczestnictwo w drugiej turze wyborów w dniu 18 maja 2025 roku i głosowanie na kandydata na prezydenta, który szanuje prawa i wartości wszystkich obywateli, w tym naszej społeczności, i przyczynia się do pokojowego współistnienia. Na tego, kto jest w stanie przeciwdziałać ekstremistycznym siłom politycznym, promować rozwój życia społecznego i skuteczność administracji publicznej, zapewniając, że Rumunia pozostanie na europejskiej ścieżce”.
I do końca kampanii podtrzymali swoje stanowisko. Kościół Unitariański wręcz je wzmocnił, wydając nowy list okólny wzywając swoich zwolenników do poparcia Nicușor Dan, wymieniając kandydata z imienia i nazwiska.
Simion grając węgierską kartą przegrywa wybory
Simion szybko wykorzystał poparcie premiera Węgier. Rozpowszechniał w internecie nagranie z przemówienia Viktora Orbána z napisami po angielsku. Jak donosi rumuński portal G4media próbował także zdobyć poparcie obywateli mniejszości węgierskiej za pomocą ulotki w języku węgierskim, na której widnieje zdjęcie węgierskiego premiera i jego wypowiedź “Rumuni mogą liczyć na Węgrów w walce o chrześcijaństwo i suwerenność”.

Jak piszę Válasz Online: „Wszystko to na darmo. W niedzielnej drugiej turze Nicușor Dan zdobył największą część głosów, ponad 90%, w najbardziej węgierskim okręgu, Harghita. Na przykład w Odorheiu Secuiesc, zamieszkiwanym w praktyce wyłącznie przez mniejszość węgierską, triumfował z niemal niewyobrażalnym wynikiem w demokracji pluralistycznej 95, 5%.
Ale burmistrz Bukaresztu odniósł ogromny sukces na praktycznie wszystkich obszarach zamieszkanych przez Węgrów. Przywódcy węgierskiego kościoła w Siedmiogrodzie musieli wybierać między interesami rządu w Budapeszcie a interesami swoich wiernych. Nie mieli wątpliwości, po której stronie staną”.
Czytaj też Poparcie Orbana nie pomogło. Węgierska opozycja nie ma wątpliwości
Stefano Bottoni, historyk włosko-węgierskiego pochodzenia zajmujący się tematyką Europy Środkowej ze szczególnym uwzględnieniem węgierskiej diaspory w Rumunii, autor książki “Opętany przez władze – Węgry Viktora Orbána” tak skomentował wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich w Rumunii:
“Cześć Viktor Orbán! Widzisz tę mapę? Czyż suwerenność ludu nie jest piękną sprawą? Mam nadzieję, że będziemy mogli głosować w 2026 roku, a w międzyczasie Seklerszczyzna przesyła Ci wielkiego buziaka. Noapte buna, fotelowy wojowniku 😁🌛”
Péter Magyar pielgrzymuje do Siedmiogrodu
Oczywiście po słowach Viktora Orbana nie trzeba było długo czekać na reakcję jego najpoważniejszego konkurenta Pétera Magyara, przewodniczącego partii TISZA. Aktywność Pétera Magyara w mediach społecznościowych jest ogromna, nie tak dawno chwalił się, że na YouTubie i TikToku ma już więcej zwolenników w premier Węgier.
Dzień po przemówieniu Orbána w Tihany zamieścił na FB następujący post:
“Viktor Orbán właśnie zdradził Węgrów za granicą.
W szokującym sposób, z 1000-letniego opactwa w Tihany poparł skrajnie nienawidzącego Węgier rumuńskiego kandydata na prezydenta George’a Simiona, który wcześniej zbezcześcił węgierskie groby na cmentarzu w Valea Uzului (węg. Úzvölgye).
Viktor Orbán robi teraz Węgrom z Siedmiogrodu, Partium i Seklerszczyzna to, co wcześniej zrobił naszym rodakom na Zakarpaciu i południu. Zagarnia do kieszeni ich głosy, a następnie zdradza ich i sprzymierza się z anty-węgierskimi politykami ponad ich głowami, jednocześnie głosząc kłamstwa o suwerenności i chrześcijaństwie.
Oprócz własnych interesów władzy, Orbán nie jest zainteresowany faktem, że siły polityczne i przywódcy kościelni reprezentujący Węgrów w Rumunii jednogłośnie wezwali do poparcia kandydata na prezydenta, który, jak mają nadzieję, będzie reprezentował interesy Węgrów w Rumunii, w przeciwieństwie do byłego kandydata byłej Żelaznej Gwardii George’a Simiona.
TISZA broni naszych węgierskich braci i sióstr za granicą. Niezależnie od tego, jaka siła polityczna dojdzie do władzy w Rumunii, rząd TISZA zawsze będzie stawiał interesy naszych węgierskich rodaków mieszkających w tym kraju na pierwszym miejscu. Nie ze względu na ich głosy, ale dlatego, że są Węgrami.
Będziemy również pracować nad zasypaniem rowów wykopanych przez Orbána i Gyurcsány’ego między Węgrami na Węgrzech a Węgrami za granicą. Ponieważ istnieje tylko jeden rodzaj Węgrów, niezależnie od tego, gdzie mieszkają na świecie”.
Następnie po kilku dniach zamieszcza w internecie filmik nagrany przed opactwem w Tihany, że rusza w pieszą pielgrzymkę do Siedmiogrodu:
“Milion kroków na rzecz pokoju i jedności narodowej. Chodźmy do Oradei!
W środę zamierzam zrobić milion kroków z węgierską flagą narodową na rzecz pokoju i jedności narodu węgierskiego.
Wyruszymy z Budapesztu, aby spotkać się z naszymi węgierskimi braćmi i siostrami za granicą w Oradeii (węg.Nagyvárad), jednej z kolebek węgierskiej kultury. Przejdziemy razem około 300 km. Krok po kroku, wsłuchując się w codzienne problemy naszych rodaków”
Relacje z tej drogi zamieszcza codziennie na FB.
Viktor Orban przykręca śrubę
W tym samym czasie, gdy z każdym krokiem w drodze do Siedmiogrodu Péterowi Magyarowi rosną słupki poparcia w sondażach (według najnowszych danych ośrodka Publicius TISZA ma 43%, a Fidesz 36%), Viktor Orbán oskarża Ukrainę o akcję szpiegowską i rozpętanie międzynarodowej nagonki przeciwko Węgrom i straszy społeczeństwo zagrożeniem jakie płynie z UE. Także Péterowi Magyarowi zarzuca szpiegostwo na rzecz Ukrainy, a w parlamencie węgierskim ustawa o ochronie suwerenności “Przejrzystość życia publicznego” czeka na przyjęcie. Zapowiedziane przez Orbána “wiosenne porządki”, które mają na celu uciszenie pozycji, rozkręcają się w najlepsze.
Nie należy też zapominać, że do 20 czerwca trwają rządowe konsultacje narodowe Voks2025, w którym Węgrzy mają się wypowiedzieć na temat członkostwa Ukrainy w UE. W tym momencie, na pewno jednym z priorytetów Orbána jest, by w konsultacjach wzięło udział więcej osób, niż w zakończonym już głosowaniu na ten temat zainicjowanym przez Pátera Magyara. Dla premiera Węgier i jego rywala będzie to jednym ze wskaźników poparcia i sprawdzian siły mobilizacji elektoratu w zbliżających się wyborach.
Według pozycyjnych mediów radykalizacja polityki wewnętrznej Orbána świadczy o tym, że będącym u władzy zaczął się palić grunt pod nogami. Opozycyjny polityk Ákos Hadházy, symbol walki z korupcją w kręgach rządowych, stwierdził parafrazując zdanie premiera Węgier wypowiedziane po ostatniej wygranej w wyborach parlamentarnych, że “korupcja na Węgrzech jest tak ogromna, iż widać ją nawet z księżyca”, a Péter Magyar idący jak rwąca rzeka po zwycięstwo w nadchodzących wyborach parlamentarnych obiecuje przyłączenie Węgier do Europejskiej Prokuratury i realizację programu “Droga do więzienia”, w ramach którego chce rozliczenia rządzących i zwrócenia zagrabionego przez nich narodowego majątku. Pozostając w kontekście Rumunii warto jeszcze nadmienić, że wśród węgierskiej opozycji coraz częściej pojawia się porównanie Viktora Orbána do Nicolae Ceausescu
Polak Rumun dwa bratanki
George Simion włączył się w kampanię wyborczą Karola Nawrockiego. Pojawił się na jego wiecu wyborczym w Zabrzu, gdzie zapewniał, że jako przyszli prezydenci będą wspólnie walczyć o suwerenność narodów, Europę małych ojczyzn i przeciwko anyamerykańskiej polityce w Europie.
Czytaj też Prawicowy kandydat na prezydenta Rumunii poparł Nawrockiego. „Rosja się cieszy”
Simion nazwał Nawrockiego przyjacielem, a Donalda Trumpa najpotężniejszym człowiekiem świata. Opowiadał, że Polska jest piękna, piękna, bardzo piękna, i że był już z wizytą w naszym kraju 20 razy. Następnie tłum zebranych wspólnie z kandydatami na prezydentów skandowali “Polak Rumun dwa bratanki” (ok. 19 minuta).
Daje to do myślenia, czy przypadkiem tego bratanka z Rumuni nie podesłał nam premier Węgier, wiedząc że otwarte poparcie udzielone bezpośrednio przez niego samego, mogłoby się okazać tak jak w przypadku Rumunii “pocałunkiem śmierci”.
Raport Romanowskiego dla Węgrów
Viktor Orbán włączył się w kampanię wyborczą skrajnie prawicowego kandydata na preyzdenta Rumunii, nawet wbrew interesowi swoich rodaków w tym państwie, bo łączy go z Simionem ta sama sprawa.
Marcin Romanowski uzyskał azyl polityczny na Węgrzech, by – jak się niedawno okazało – jako dyrektor nowo powołanego Polsko-Węgierskiego Instytutu Wolności, za pieniądze węgierskiego podatnika analizować wybory w Polsce. 25 kwietnia br. został opublikowany pierwszy raport Romanowskiego dla tej instytucji zatytułowany “SUWERENNOŚĆ CZY (PÓŁ)DYKTATURA? POLSKA, TEREN DOŚWIADCZALNY GLOBALISTÓW”, w którym możemy przeczytać następujące zdania:
„W Polsce, od czasu dojścia do władzy w grudniu 2023 r., koalicja lewicowo- liberalno-globalistyczna pod przywództwem Donalda Tuska podjęła szereg nielegalnych kroków, które systematycznie podważają funkcjonowanie instytucji konstytucyjnych. Pokazuje to, jak poważnych naruszeń mogą spodziewać się obywatele w krajach, w których do władzy dochodzą globaliści.
(…)
Jedynym hamulcem konstytucyjnym, który jeszcze do pewnego stopnia działa, jest instytucja prezydenta republiki. W wielu kwestiach Andrzej Duda blokuje próbę odwrócenia przez rząd reform i osiągnięć poprzednich 8 lat rządów prawicy w obszarach opieki społecznej, krajowej polityki gospodarczej, ochrony rodziny, sprawiedliwości i suwerenności. Dlatego też stawka wyborów prezydenckich na przełomie maja i czerwca jest tak wysoka. Z jednej strony polska głowa państwa ma wpływ na mianowanie konstytucyjnych przywódców, ale co ważniejsze, ma również prawo politycznego weta, które może zostać obalone jedynie większością trzech piątych głosów w Sejmie (obecna koalicja nie ma takiej większości). Jeśli wynik wyborów prezydenckich będzie korzystny dla popieranego przez PiS Karola Nawrockiego i zostanie on prawicowym prezydentem kraju, kalkulacje polityczne sugerują, że może to doprowadzić do rozpadu liberalnej koalicji i prędzej czy później obecna władza będzie musiała zostać rozliczona za popełnione bezprawie. Ale jeśli wygra kandydat Donalda Tuska, globalistyczny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, demontaż praworządności i demokracji, eliminacja opozycji i podporządkowanie całej polskiej praworządności prawdopodobnie przyspieszy. Administracja Tuska zrobi więc wszystko, aby nie wygrał kto inny, jak tylko Trzaskowski.
A dlaczego wybory prezydenckie w Polsce są tak ważne dla Orbána?
Na to pytanie też znajdziemy odpowiedź w raporcie Romanowskiego dla Węgrów:
„Badania Instytutu zwracają zatem uwagę na fakt, że wydarzenia w Polsce mogą być szczególnie pouczające z węgierskiej perspektywy, ponieważ w globalistycznych mediach i wśród niektórych polityków pojawia się pomysł, że w przypadku zwycięstwa lewicowo-globalistycznego chcieliby przyjąć polski model na Węgrzech. Sprawia to również, że staje się coraz bardziej jasne, jakich metod użyłaby strona globalistyczna na Węgrzech – kierowana przez Pétera Magyara – gdyby zdobyła większość w wyborach parlamentarnych w 2026 roku”. (zaznaczenia w tekście pochodzą od redakcji)
Czytaj też Marcin Romanowski rozpoczął pracę dla Węgrów. Oto jego pierwszy raport.
***