5 lat minęło jak jeden sen. Polonijny koszmar.
15 października odbędzie się pierwsze posiedzenie nowego Ogólnokrajowego Samorządu Polskiego na Węgrzech. Trudno jednak znaleźć gdziekolwiek informacje na ten temat. Nie ma nic ani na oficjalnej stronie Ogólnokrajowego, ani na polonia.hu, ani w żadnym innym medium utrzymywanym przez tę instytucję. Bo i po co? “Ciszej budziesz, dalsze jedziesz”.
A miało być tak pięknie. Zgodnie z obietnicami wyborczymi składanymi przez Polonię Nova kończący swoją kadencję samorząd polski na Węgrzech miał być aktywny, otwarty, uczciwy i nowoczesny. I trzeba powiedzieć, że niektórym lokalnym samorządom polskim to się udało. Wielkie brawa i podziękowania, że nie zawiedliście naszych nadziei. Piszę nas, bo też byłam zaangażowana w tamtą kampanię.
Czytaj też Obietnice wyborcze Polonii Nova
Jeśli jednak zwrócimy wzrok na OSP, któremu przez 5 lat przewodniczyła Maria Felföldi, prezeska Polonii Nova, to aż strach pomyśleć, jaka przyszłość nas czeka. Tak, przyszłość, bo nie ma najmniejszych wątpliwości, że jutro zostanie wybrana na kolejną kadencję.
Maria Felföldi to wielki strateg, który bez problemu rozgrywa tutejszą Polonię, jak chce i kiedy chce. Zastanawiam się, czy to dzięki latom spędzonym na uniwersytecie w Moskwie, czy też przyczyn bardziej upatrywać wypadałoby w mało świadomych reprezentantach naszej narodowej kultury. A może i jedno, i drugie?
Przypomina mi się scena z genialnego filmu “Kos” w reżyserii Pawła Maślony, który nasza Polonia miałą okazję obejrzeć podczas tegorocznej Polskiej Wiosny Filmowej (podziękowania dla organizatorów). Kiedy to wśród zasiadających przy jednym stole zwaśnionych Polaków, w atmosferze napiętej aż do granic wytrzymałości, odzywa się rosyjski rotmistrz Iwan Dunin:
“Przykro mówić, ale w Polsce coraz większy bajzel. Sami Polacy do tego doprowadzili: konstytucje, rewolucje, inne bajania. Tylko mateczka Rosja może zaprowadzić porządek i bronić mieszkańców, którzy chcą wyłącznie spokoju i Boga”.
I aby w tym niepodzielnym samo-rządzeniu nikt jej wody nie mącił, wystarczy co bardziej krewkich uspokoić takim czy innym stanowiskiem, pozwolić im robić swoje małe interesy, nastawiać jeden przeciw drugiemu, no i oczywiście w sytuacjach kryzysowych zawsze mieć na podorędziu wspólnego wroga. Kiedyś był to Bem, dziś Stowarzyszenie św Wojciecha.
Przyjrzyjmy się, jakie mamy pokłosie 5 lat pracy OSP pod jej przywództwem. Wymienię tu tylko kilka przykładów:
Zlikwidowanie polonijnej nagrody dla młodzieży. A obiecywała stawiać na młodych i nowoczesność
W ciągu zaledwie kilku lat Dzień Św. Władysława, najważniejsze święto węgierskiej Polonii, z ogólnokrajowego zjazdu polonijnego stał się spotkaniem niewielkiej grupy Polonusów, głównie z Budapesztu i okolic
A tak wyglądały obchody Dnia Polonii Węgierskiej w tym roku.
Cenzurowanie polonijnej prasy
Zakupiony przez OSP poprzedniej kadencji dom w Balatonboglár, który pierwotnie miał być ośrodkiem kulturalno-edukacyjnym dla młodzieży, ostatecznie zmienił i nazwę, i funkcję. Dziś, prawie półtora roku po oficjalnej inauguracji jego działaności stoi pustu i niewykorzystany. Niemniej jednak wybrana przez OSP osoba do zarządzania tym ośrodkiem od dwóch lat otrzymuje wynagrodzenie. A żeby było można wydawać pieniądze z pominięciem zasad dotyczących budżetówki, stworzona została spółka z o.o pod dumną nazwą “Dwa Dęby” (Két Tölgyfa Kft.). Niestety, sama nazwa nie wystarczy, by forinty jak gruszki rosły na dębie. Dlatego dokooptowano do działalności tej spółki polonijne media, na które co roku i rząd polski, i rząd węgierski przeznacza całkiem spore dofinansowanie. Ale i tego bylo mało, więc zrobiono z niego pensjonat. Nie wiem, ile gości było, ale sądząc po stronie internetowej, niewiele. (Zapraszam do odwiedzenia strony i domu polskiego. Podobno radni mają zniżki.)