BudapesztKulturaPrzewodnik po WęgrzechSpołeczeństwoWiadomości

Łaźnia Rudas w Budapeszcie zmienia godziny otwarcia. Kobiety oburzone.

Od 1 października Łaźnia Rudas zmienia godziny otwarcia. Korzystanie z łaźni tylko przez mężczyzn lub tylko przez kobiety będzie możliwe w tygodniu w godz. 6-10.45. Najbardziej ucierpią na tym kobiety, które z końcem września będą miały do swojej dyspozycji tylko godziny 6-10.45 we wtorki. Stałe bywalczynie wtorkowych kąpieli w Łaźni Rudas są oburzone, gdyż ze wszystkich dni damskich w kąpieliskach termalnych na Węgrzech pozostał tylko ten jeden. I właśnie ten ostatni chcą im teraz jeszcze odebrać. 

By lepiej zrozumieć oburzenie kobiet warto przypomnieć, że jeszcze w 2005 r. kiedy to aktywistki skupione wokół magazynu online Tűsarok (węgierskie Wysokie Obcasy ) wywalczyły, by od 1 stycznia 2006 po 70 latach kobiety znów mogły mieć swój oddzielny dzień w Rudasu, w samej stolicy Węgier dzień tylko dla kobiet oferowały inne łaźnie. W Łaźni Király w Budapeszcie na przykład były tygodniowo aż 3 dni przeznaczone wyłącznie dla kobiet. Niestety, termy te zostały kilka lat temu zamknięte i czekają na zakończenie remontu.  W innych łaźniach dni tylko dla kobiet zamieniano powoli na koedukacyjne, aż w końcu ten ciężko wywalczony 20 lat temu wtorek w Rudasu pozostaje jedynym miejscem na Węgrzech, gdzie kobiety mogą zażywać kąpieli bez towarzystwa mężczyzn. 

Nowe godziny otwarcia w Łaźni Rudas w praktyce oznaczają, że kobiety pracujące pozbawione zostaną takiej możliwości. Jako powód zmiana godzin otwarcia zarządca podaje remont sąsiedniej łaźni przy Hotelu Gellerta, w tle soi zaś  chęć przechwycenia turystów, którzy stanowili zdecydowaną większość wśród odwiedzających tamtejsze termy. 

Łaźnia Rudas w Budapeszcie wody termalne
Łaźnia Rudas w Budapeszcie, 2019 r.

Społeczność zarówno damska i męska odwiedzająca Rudasa w dni przeznaczone na oddzielne kąpiele podkreśla, że decyzją o skróceniu czasu korzystania z łaźni w tradycyjny sposób przyczynia się do zaniku kultury wód termalnych na Węgrzech. Zamiast dbać o węgierskie dziedzictwo kulturowe i zapewnić korzystanie z łaźni w tradycyjny sposób mieszkańcom kraju, zarządca Łaźni Rudasa Budapest Gyógyvizei és Hévizei Zrt (Wody Uzdrowiskowe i Termalne Budapesztu SA) preferuje działania ukierunkowane na szybki zysk z turystyki.

Jak podkreślają, Łaźnia Rudas została odbudowana i wyremontowana z publicznych pieniędzy i powinna służyć przede wszystkim podatnikom węgierskim i mieszkańcom Budapesztu. 

W zeszłym roku całkowity dochód spółki Wody Uzdrowiskowe i Termalne Budapesztu wynosił 26,3 miliardy forintów, z czego zysk  6,2 miliarda. 

Łaznia Rudas w Budapeszcie wody termalne
Budynek Łaźni Rudasa z kopuła postawił w latach 1566-1578 Sokollu Mehmed Pasza z Budy

***

Na koniec jako dodatek dzielę się z Wami moim wpisem sprzed 6 lat. 

8 października 2019, Prosto z Budapesztu FB

Dziś wtorek, a więc idealny dzień na kąpiele w łaźni  „Rudas”. To jedyny dzień w tygodniu przeznaczony tylko dla kobiet. Mój ulubiony.

Przy okazji pozwolę zamieścić tu sobie artykuł napisany przeze mnie w 2008 r.

” Poznałam kiedyś w Budapeszcie Davida, szalonego Anglika. To od niego pierwszy raz usłyszałam o błogosławieństwach łaźni, przyswajając sobie jednocześnie takie angielskie słówka jak steam bath, balneology, power of water, holistic center. Gdy wybierał się do swojej ulubionej łaźni Rudas, zawsze ogarniało mnie jakieś bliżej niezidentyfikowane uczucie, jakby mieszanka tajemnicy, żalu i czegoś jeszcze.

Na wiosnę w 2004 roku rozpoczął się remont. Stali bywalcy Rudasa skazani zostali na ponad roczną banicje w innych łaźniach. Po zakończonym remoncie amatorów wód termalnych powitało nie tylko odnowione oblicze Rudas, ale także nowe godziny otwarcia. W trakcie weekendów mogłyśmy korzystać z kąpieli koedukacyjnych. Proszę sobie wyobrazić, po siedemdziesięciu latach do tego sanktuarium męskiego wpuszczono znów kobiety!

Zakaz wstępu dla kobiet obowiązywał od 15 września 1936 roku. Decyzję o udostępnieniu łaźni wyłącznie mężczyznom uzasadniono niską frekwencję  kobiet podczas tak zwanych dni damskich  (w porównaniu z mężczyznami czterokrotnie niższą), a co za tym idzie, mniejszymi wpływami ze sprzedaży biletów. O tym fakcie dowiedziałam się jednak dopiero w grudniu 2005 roku, kiedy to grupa feministek węgierskich skupionych wokół Tűsarok, internetowego magazynu autonomicznych kobiet, domagała się wprowadzenia w Rudas dni tylko dla kobiet. Powołując się na ustawę CXXV. z 2003 r.  o wspieraniu równego sposobu traktowania i wyrównywania szans jeszcze w tym samym miesiącu na ręce zarządu łaźni złożyły podpisaną przez blisko 400 osób petycję przeciwko publicznej dyskryminacji kobiet. Według nich władze łaźni łamią prawo nie zapewniając kobietom dnia tylko dla nich, skoro mężczyźni takowy posiadają. „ Sprawa Rudasa“ szybko zyskała rozgłos medialny, a moje głębokie przekonanie o tureckim rodowodzie zakazu wstępu dla kobiet okazało się kolejnym stereotypem społecznym.

W rezultacie przyznano kobietom zaczynający się 1 stycznia 2006 r. trzymiesięczny okres próbny, podczas którego na na wyłączność dostałyśmy przedpołudnie we wtorki i popołudnie w czwartki. Zadowolone? I to jak! Żeby lepiej zrozumieć euforię panującą wówczas wśród walczących o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, warto wiedzieć, że na Węgrzech sprawy te nie przedstawiały i wciąż nie przedstawiają się zbyt wesoło. Procent kobiet w parlamencie jest najniższy spośród nowych członków Unii Europejskiej, od ponad 17 lat utrzymuje się na poziomie 10%,. Nie ma też pełnomocnika, ani innego pomocnika, rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn. Wprowadzenie oddzielnych dni dla kobiet to przede wszystkim święto wyegzekwowania prawa antydyskryminacyjnego.

Niestety, po wyjściu z łaźni zimnym prysznicem okazały się statystki. W połowie lutego media donoszą, że kobiety nie korzystają z łaźni z taką częstotliwością jak mężczyźni. Podczas gdy w dni męskie liczba odwiedzin to przeciętnie 178 osób, w dni damskie liczba ta przekracza zaledwie 70. Bilans finansowy za pierwszy miesiąc to straty rzędu czterech milionów forintów. Hucznie świętowane zwycięstwo zaczyna nabierać gorzkiego posmaku. Dlaczego?

Mężczyźni argumentują, że była to walka tylko o prawa kobiet, a tak naprawdę kobiety z łaźni korzystać nie chcą.

Właśnie to lekceważące wyrażenie „ tylko o prawa kobiet“ wskazuje na głębszy problem. Nie rozumiem: dlaczego w naszym kraju prawa kobiet miałyby być kwestią mniej znaczącą. Gdyż właśnie tutaj chodzi o prawo: o prawo do używania przestrzeni publicznej, o równiejszy podział przestrzeni, czy jak wolicie o okupowanie przestrzeni. Równouprawnienie kobiet i mężczyzn znaczy m.in. równy dostęp do różnych źródeł. Takimi źródłami są nie tylko dobra materialne, lecz także przestrzeń, czas i informacja. Celem jest to, by obie płci zarządzały tymi dobrami w równej mierze.

Do zilustrowania obecnej nierówności w dostępie do nich stosowna jest nawet łaźnia Rudas wieczorem. Najpierw więc to, że przez 70 lat kobiety były wykluczone z tej przestrzeni. Jeśli mężczyzną należy się przestrzeń bez kobiet, to kobietom też należy się przestrzeń bez mężczyzn. Teraz o dobrach materialnych: kobiety nie mogły korzystać z  części majątku publicznego, nie mówiąc już o dotacji remontu ze środków publicznych. A teraz o czasie: kobiety mają mniej czasu na wizyty w łaźni i – co nie jest drugorzędnym – mają mniej wolnego czasu na korzystanie z tej możliwości rekreacji. (Fragment przemówienia Fanni Borbiró, dziennikarki Tűsarok zamykającego imprezę |”Pełną parą|, która odbyła się w Rudas 9 marca 2006 r. z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet)

Obecnie mimo braku zysków nadal utrzymany jest cały jeden dzień tylko dla nas. Może jednak coś się zmieniło po tych siedemdziesięciu latach?

P.S.  Niestety, nie mogę z pewnością stwierdzić, czy to błogosławiony wpływ słynnych wód, w każdym razie, gdy David wybiera się do Rudas, nie ogrania mnie żadne bliżej niezidentyfikowane uczucie. Jakby  mieszanka tajemnicy, żalu i czegoś jeszcze już nie istniała.”

#wodytermalne #łaźnietureckie #rudas #rudasfürdő

00:00
00:00